Medycyna Władzy

Z natury wszystko co nas otacza z biegiem lat nabrało co raz większego tępa; samochody zaczynają pracować na wodór, internet przesyła wiadomości na drugi koniec świata i co najważniejsze, a co najmniej doceniamy; po wodę nie musimy już biegać do studni.  Ale istnieją rzeczy które są nie zmienne, na przykład prąd w baterii jest stały, oczywiste że wkrótce się wyczerpie i taką baterie się wymienia.

Już od jakiegoś czasu obserwuje jak w kraju i na świecie wymienia się partie rządzące jak zużytą baterie. To mnie akurat nie dziwi. Bo kto przy zdrowych zmysłach by popierał coś co spowalnia NFZ do tego stopnia, że na spotkanie z lekarzem trzeba czekać po kilka lat? Ludzie potrafią znaleźć rozwiązanie dla tej sytuacji. Ale łatwo zauważyć że tego nie chcą. Bardziej wolą inwestować grube pieniądze w  wyścig szczurów na rynku zbrojeniowym, no ale ktoś przecież mógłby powiedzieć że to dla pokoju i bezpieczeństwa! Przez ich słowa przemawia hipokryzja i brak zrozumienia. W chwili wojny zginą ludzie a ilość kul tylko powiększy statystykę ofiar. Co to zmienia?

Dlatego nikt mi nie powie że nie ma pieniędzy na spłatę długów szpitali lub na to by tworzyć więcej miejsc pracy dla lekarzy aby kolejki nie ciągły się wiecznym sznurem. Ale kogo to obchodzi. Lepiej zdymisjonować Arłukowicza, powołać innego ciecia, i podśpiewywać lepieja przed kampanią wyborczą w nadziei na to że naród wzruszy ramionami i nic się nie stanie. Fenomenem tego absurdu jest to jak ten naród idiotycznie na to jednak głosuje, narzeka a potem emigruje tylko po to by w Wielkiej Brytanii w ten sam dzień dostać się do lekarza od niczego i usłyszeć że do śmierci dożyjesz ale profilaktycznie proszę wziąć paracetamol. Uniwersalna ściema.

I to mnie najbardziej wpierdziela ponieważ od dwóch tygodni boli mnie głowa i póki co nic nie wskazuje na to że przestanie a na pewno nie dzisiejszy prymitywny system żałosnego lecznictwa. Medycyna władzy polega na tym że pacjent jest niczym i minister zdrowia też.